Wyludnianie się wsi i miast powiatowych, migracja młodych do miast wojewódzkich – coś co przez ostatnie lata powodowało narastanie problemów społecznych / ekonomicznych – zarówno na wsiach jak i w miastach.
Pandemia odwróciła trend, ludzie zaczęli uciekać z miast – studenci oraz pracownicy korporacyjni którzy mogą studiować/pracować zdalnie mają w końcu alternatywę.
Widzę, ile znajomych zaczęło poszukiwać działek budowlanych na swoich wioskach, albo rozważają zamieszkanie w domach po rodzicach gdzieś na wsi. Ci ludzie w przyszłości będą tam otwierać usługi i rozwijać lokalne rynki, zostawią pieniądze w lokalnym spożywczaku, kupią coś od rolnika, dadzą zarobić lokalnemu mechanikowi. Może w tych zapomnianych powiatach powstaną kiedyś kina, baseny, odżyją lokalne kluby.
Miasta zaś przestaną się rozrastać w nieskończoność, znikną problemy wiecznie zakorkowanych ulic oraz rosnących czynszów, skończy się patodeweloperka a mieszkańcy dużych miast w końcu dostaną to – czego władze samorządowe nie potrafiły ogarnąć przez wiele lat – brak korków i przestrzeń do życia.
Pierwsze efekty już są widoczne.
Nasuwa się myśl, czy działania rządu mają tak naprawdę na celu realizowanie takiego planu. W końcu jarek jest w stanie poświęcić gospodarkę celem realizowania swojej wizji. A jego wizja zakłada wyrównywanie szans, szczególnie ludzi na wsi którzy często ledwo wiążą koniec z końcem i sytuacja zmuszała ich do migracji do miasta.
Osobiście chciałbym, by mniejsze miejscowości odżyły i rozwijały się w takim samym tempie jak duże miasta wojewódzkie. Niezależnie od tego, czy powyższe jest tylko teorią spiskową czy też prawdziwym celem rządzących – w dłuższej perspektywie społecznościom miejskim i wiejskim wyjdzie to na plus.
#gospodarka #ekonomia #polska #nieruchomosci #koronawirus #pieniadze #spoleczenstwo #przemyslenia