Weź dla mnie ktoś wytłumacz ten fenomen nabijania się z osób które mają hipotekę w Polsce. Coś w stylu „hehe tera pa jak ci rata pujdzie, bedo mieszkania tanie a wy sie obsrata”
Pomijając fakt że jest to dosyć płytkie i słabe myślenie to przecież w obecnej sytuacji obrywamy wszyscy.
NBP dał ciała bo nie reagował tłumacząc sobie i innym wzrost inflacji spowodowany czynnikami zewnętrznymi, ok o ile miało to uzasadnienie teraz po odbiciu covidowym, tak nie miało przed covidem, a tam inflacja już pukała do 4% r/dr.
Tym bardziej nie rozumiem tego jak wykopki się cieszą z tego co może się wydarzyć, czyli powrotu dosyć szybkiego do lat 2008-2012, czyli wielkiej stagnacji, biedy i złodziejstwa, lub w gorszym wariancie do czasów przed wejściem do UE.
Jak inflacja nie wyhamuje to lecimy w totalną biedę, i trzeba będzie wywalić stopy wysoko. Zaczną się zwolnienia i upadek firm, maskowany tymczasowo podnoszeniem cen właśnie przez to że podniesiono stopy. Konsumpcja wewnętrzna siądzie totalnie (co już pomału się dzieje), najpierw wytnie wszystkie usługi premium, później całą resztę.
Kredyciarze paradoksalnie wyjdą na tym najlepiej, bo żadnemu bankowi nie jest na rękę żeby konsument zdechł bo zgniotły go opłaty. Niestety, albo NBP weźmie się za robotę, albo będzie pizda, dla wszystkich po równo. Chociaż wchodzi nowy polski wał, plus solidne podwyżki energii więc radzę zapiąc pasy przed tym co może nas czekać.
Oczywiście są to moje luźne przemyślenia i może będzie zupełnie inaczej.
#kredythipoteczny #ekonomia #polska #nbp #inflacja