W tym roku postanowiłem, że w lecie i do końca jesieni odpuszczam sobie pracę zawodową. Napierdalać przed kompem będę w zimie, gdy i tak siedzę w domu. Plan mega, tylko dlaczego mam wyrzuty sumienia i ataki paniki, że to wszystko jebnie? Kiedy mi wdrukowano, że trzeba ciągle pracować? To jest to słynne współczesne mentalne niewolnictwo przeciętnego mieszkańca Europy wschodniej? Robię sobie różne przyjemne rzeczy: grzebię przy rowerach, jeżdżę w góry, enduro, kajaki, biwaki… ale wszystko na pół gwizdka, w jakimś napięciu i obawie. Laptop muszę mieć zawsze przy sobie, gdybym musiał coś nagle załatać ( #programista15k here) , inaczej stres jeszcze większy. Maile sprawdzam na komórce po 20 razy dziennie – taki bezwarunkowy odruch, nawet jak stoję w kolejce do kasy. Chciałbym się wyluzować jak niemiecki emeryt na zagranicznej wycieczce, albo bezrobotny sebix z czwórką dzieci, który i tak zawsze ma na piwo i czas na kontemplację życia z ziomkami na ławce. #biznes #psychologia