TL;DR Chile jest najmniej wydajną gospodarką OECD i cierpi na poważne bariery rozwojowe
Znany i lubiany na Wykopie z powodu wina oraz helikopterów kraj cierpi od dłuższego czasu na bardzo poważne wady strukturalne, które uniemożliwiają mu szybszy rozwój. Pierwszą z nich jest zbyt duże rozwarstwienie społeczne, drugą, znacznie bardziej dolegliwą w dłuższym okresie, zerowa innowacyjność, czyniąca kraj najmniej wydajną obok Meksyku gospodarkę OECD.
Chile we wskaźnikach innowacyjności bardzo wszechstronnie szoruje po dnie. Ma rekordowo niski odsetek wydatków na badania i rozwój liczony jako % PKB, odznacza się trwającą ponad 20 lat stagnacją w zakresie poprawy wydajności pracy, a jedynie niespełna 0,9 osoby na tysiąc pracowników to naukowiec. Na badania i rozwój wydaje się niespełna 0,4% całkowitej produkcji w gospodarce, dla porównania słusznie uważana za kraj mało innowacyjny Polska przekroczyła po raz pierwszy w 2017 r. temu próg procenta. 0,9 naukowca/1000 pracujących w Chile towarzyszy równocześnie 5 w Polsce, niestety dla nas średnia unijna to 8 badaczy.
Dodatkowo, jeżeli spojrzeć na liczbę tzw. patentów triadycznych, a więc wynalazków zgłaszanych jednocześnie w USA, UE i Japonii, okaże się, że Chile dawno straciło kontakt nie tylko z Polską, ale nawet z mniejszymi od siebie Węgrami. Bilans ten wygląda na tyle ponuro, że typowy Janusz prof. PAN wygląda przy swoim chilijskim koledze niczym prymus. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedzi jest kilka. Pierwszą z nich jest niewątpliwie fakt, że olbrzymi wolumen eksportu Chile to wciąż miedź. Odpowiada ona wg Organizacji wciąż aż za 52% całości towarów i usług wysyłanych za granicę. Jak podaje cytowany dokument, mimo spadającej wydajności sektora górnictwa, sektor publiczny odpowiada i tak aż za 67% jakichkolwiek wydatków na B+R, podczas gdy prywatny zaledwie za 1/3. To anormalna sytuacja – w OECD zwyczajowe proporcje są dokładnie odwrotne.
Innym tropem jest rynek pracy. Bolączką państwa jest przerost prac śmieciowych, nisko wydajnych, a także nierejestrowanych. W niedawnych zaleceniach OECD zwróciło uwagę, że Chile posiada najwyższy odsetek nisko wykwalifikowanej siły roboczej (ponad 50% [sic!]) skupionej w górnictwie, pracach pomocniczych oraz rybołówstwie. Pomoc państwa w dostosowaniu pracowników do rynku pracy jest nieskuteczna, zaś sektor prywatny w bardzo mizernym stopniu dba o podniesienie kwalifikacji swoich pracowników. Istnieją też bariery w postaci nieprzyjaznego środowiska naturalnego. Geografia kraju utrudnia inwestycje w transport kolejowy, co wpływa niekorzystnie na łańcuch dostaw, zwłaszcza między portami Chile. Potencjał rynku wewnętrznego o i tak umiarkowanej wielkości nie jest w całości wykorzystany.
Są to dość poważne bariery rozwojowe, choć trudno mi powiedzieć jak mocno przełożyły się na październikowe protesty w Santiago oraz innych miastach kraju. Chile systematycznie się rozwija, niestety głównie dzięki wydobyciu i produkcji miedzi, a nie sile własnego sektora prywatnego, który zwiększając wydajność produkcji i absorpcję wiedzy w gospodarce uruchamia główny silnik wzrostu, jakim jest postęp technologiczny. Na zdjęciu struktura eksportu kraju, tuż za miedzią (tutaj ponad 48%) plasują się…filety rybne #.
#ekonomia #neuropa #4konserwy #chile