Profesor Andrzej Karpiński z Instytutu Historii PAN i Instytutu Historycznego UW:
„Gdyby nie masowa likwidacja przemysłu po 1989 roku, dziś zarabialibyśmy o 1/3 więcej.
Po 1989 roku zlikwidowano 1675 zakładów przemysłowych, czyli 33 proc. całego majątku, to europejski rekord.
Około 25-30 proc. likwidacji zakładów przemysłowych po 1989 roku można uznać za obiektywnie uzasadnione. Z pozostałych 70-75 proc. jedna trzecia to efekt spekulacji gruntami, a jedną czwartą stanowiły wrogie przejęcia. Niemałą rolę w procesie prywatyzacji odegrało dążenie wąskiej grupy społecznej techników i zarządzających do szybkiego wzbogacenia się.
W obszarze dyskusji nad transformacją polskiego przemysłu po 1989 roku panuje wiele mitów. Jednym z nich jest przekonanie, że w czasie transformacji zlikwidowano wiele zakładów przemysłowych, które od początku swojego powstania w PRL były błędnie zaprogramowane, często pod kątem przemysłu ciężkiego.
Tymczasem z 1675 zakładów przemysłowych zlikwidowanych w czasach transformacji, 681 zbudowano w PRL, a 994 istniały jeszcze przed 1949 rokiem.
Co więcej, 53 proc. zlikwidowanych zakładów było związanych z przemysłem ciężkim, a 47 proc. z przemysłem konsumpcyjnym.
Podczas gdy Europa Zachodnia w procesie deindustrializacji likwidowała przestarzałe i nierozwojowe zakłady przemysłowe, w Polsce usunięto najnowocześniejszy wówczas przemysł – elektroniczny, informatyczny, zbrojeniowy, chemiczny.”
PRL była kolonią sowiecką, lecz nie ma racjonalnych czyli ekonomicznych powodów, by celebrować ustanowienie w jej miejsce państwa neokolonialnego. Budowa państwa suwerennego gospodarczo to praca na całe pokolenie, lecz potrzebna jest ku temu świadomość faktu, że jesteśmy państwem neokolonialnym. Mamy potencjał, musimy mieć też i ambicje.
#ekonomia #historia #polska #wybory #4konserwy #bekazlewactwa #prl