Mitologia Wolnego Rynku część 2
MIT: Wolny rynek jest jedynym słusznym i jedynym możliwym sposobem ustaleniem optymalnych cen wszystkiego. Również pracy – praca jest warta tyle ile wolny rynek ustanawia.
W rzeczywistości o ile wolny rynek jest bardzo dobrą metodą ustalenia cen do (większości) przedmiotów, to nie można stosować tego zawsze wobec ludzi. Mogę uznać że dany samochód jest warty tyle, tamten tyle, a tamten nic i nadaje się na śmietnik. Nie można jednak zastosować tego wobec człowieka, gdyż system ekonomiczny nie służy samemu sobie tylko ludziom. To znaczy ustalanie optymalnych cen ma służyć ludziom, byłoby strzałem w stopę samemu siebie wycenić jako bezwartościowego (niektórzy wolnorynkowcy są zwolennikami darwinizmu społecznego i twierdzą że umieralność nie jest złem a dobrem).
Kolejna sprawa. Wolny rynek ustanawia wartość pracy prostytutki jako wyższej niż wartość pracy inżyniera, piekarza a niekiedy nawet lekarza. I to właściwie zamyka jakąkolwiek dyskusję. Czy powinniśmy uznać że wyżej wynagradzane powinny być usługi panie pielęgniarki i do takiej pracy zachęcać młode dziewczyny czy bardziej zachęcać do prostytucji? Czy kwalifikacje prostytutki są wyższe niż pielęgniarki? Czy lepiej dla społeczeństwa/narodu/świata że mamy dużo prostytutek czy wiele pielęgniarek, nauczycielek? (też każda jedna magister wychowania przedszkolnego jest niżej wynagradzana niż nawet najgorsza prostytutka z HIVem). Taka sytuacja nie znajduje żadnego uzasadnienia. A właściwie jest jedno jakie podają wolnorynkowcy. A mianowicie to że konsumenci wyżej cenią sobie usługi seksualne. Przecież zdrowy mężczyzna nie potrzebuje opieki medycznej, bardziej potrzebuje seksu, więc rynek daje mu to czego chce. OK. Sęk w tym że daje… o ile ma pieniądze. Naprawdę rynek nie ustala jakie jest rzeczywiste zapotrzebowanie ludzi na dane usługi, a jakie jest zapotrzebowanie osób z pieniędzmi na usługi. Wszyscy jesteśmy konsumentami, ale dla wolnego rynku nie jesteśmy taki samymi konsumentami. Mimo że czasem dla kogoś opieka medyczna jest znacznie bardziej potrzebna niż dla drugiego obciągnięcie mu pały, to jeśli ten drugi ma pieniądze a pierwszy nie, to rynek zapewni usługę tej drugiej osobie (windując wartość wynagrodzenia pracy nie tej osoby którą byśmy chcieli).
Nie jest moim celem tutaj pokazywać wyższość centralnego planowania, ale wolnorynkowcy często mówią że tylko każdy indywidualnie może ocenić swoje potrzeby, i żadna osoba z boku nie jest w stanie zrobić tego lepiej niż ona sama (w domyśle urzędnik). (jak wcześniej pisałem : konsument może o ile ma pieniądze) no ale dajmy na to że ma. Wolnorynkowcy uznają że potrzeby ludzkie są nieograniczone i niewyznaczalne przez nikogo dla nikogo. Nie ma większej bzdury, żeby zbyt długo się nie rozwodzić – po pierwsze potrzeby ludzkie nie tylko możemy opisać, ale niekiedy opisać lepiej niż dana osoba opisuje dla samej siebie. Dietetyk lepiej wie jakie mam zapotrzebowanie kaloryczne ode mnie. Tak jak możemy określić potrzeby zwierząt (jaka żywność dla danego gatunku, przestrzeń życiowa, ich potrzeby życia w stadzie lub nie itd… ) tak samo możemy określić dla ludzi. Praktycznie możemy uznać ze 100% pewności że ludzie potrzebują żywności, dachu nad głową, czystej wody, prądu, opieki medycznej gdy są chorzy, telefonu… Dopiero gdy wejdziemy w bardzo szczegółowy opis ich potrzeb, nie jesteśmy z boku tego wyznaczyć – byłby to absurd. Natomiast to że ludzie mają potrzebę żeby powódź nie zatopiła im mieszkań możemy uznać na pewno i zarządzanie kryzysowe jest potrzebne tak samo jak wiele innych funkcji państwa. Dopiero gdy dojdziemy do preferencji koloru ścian w łazience to każdy indywidualnie powinien sobie ustalać, natomiast wolnorynkowcy ten fakt rozciągają do granic absurdu, używają sami absurdów, absurdalne teorie implikują swoim przeciwnikom. „Potrzeby ludzkie są nieograniczone” – jest to nieprawda. Nie da się zjeść nieskoczenie wiele, nie da się mieszkać w dwu mieszkaniach na raz itd. Potrzeby ludzkie są ograniczone i wie to każdy kto chociaż przez chwilę w życiu czuł się w 100% szczęśliwy i spełniony. Poza tym jest udowodnione że ogrom posiadania nie wpływa na stan szczęścia, ilość hormonów szczęścia jakie człowiek jest w stanie wyprodukować jest ograniczona i nie aż tak proporcjonalna do bogactwa. W rzeczywistości potrzeby dobrych relacji międzyludzkich mają większe znaczenie. Jest tylko jedna potrzeba której nie da się zaspokoić (i nigdy nie będzie dało) dla wszystkich ludzi na raz. Jest to potrzeba dominacji nad drugim człowiekiem, potrzeba wyższości, bycia lepszy. Jeśli jeden człowiek jest lepszy to drugi musi być gorszy. Wyścig ten jest dla całości społeczeństwa grą o sumie zerowej. Nawet jeśli wszyscy podwoilibyśmy swoje majątki to ranking pozycji społecznej nawet by nie drgnął dla nikogo i każdy z osobna dalej marzyłyby i dążyłby do bogactwa, w rzeczywistości dążąc do statusu społecznego, który zyskać może jedynie odbierając go drugiej osobie. Wolny rynek wyznaczy cenę czegokolwiek byleby ludzie mogli dążyć do statusu społecznego który sumarycznie nigdy nie zmienia się dla wszystkich. Wyznaczy np. bardzo wysoką cenę biżuterii czy dzieł sztuki. A ceny te będą się podnosić wraz z wzrostem bogactwa ludzkości. Ludzkość goni własny ogon. I o ile nie ma potrzeby narzekać że niepotrzebne rzeczy kosztują dużo, to nie można być zadowolonym że wartość pracy ludzi rzeczywiście potrzebnych społeczeństwu i innym ludziom jest niżej wyceniona niż wartość pracy inżyniera kombinującego jak stworzyć jeszcze lepsze bugatti (zerowa wartość pracy dla społeczeństwa – służy wyłącznie statusowi który zostanie odebrany sąsiadowi który posiada samochód przyspieszający do setki o 0,1s dłużej).
Prawda: Wolny rynek jest fatalnym (wręcz absurdalnym) narzędziem wyznaczenia cen (wartości) wielu rzeczy.
** z teorii że wolny rynek płaci pracownikowi tyle ile jego praca jest warta wysnuto wniosek że podniesienie płacy minimalnej spowoduje zwolnienie tych którzy ją pobierają (przymus płacenia im więcej niż ich praca jest warta oznacza nieopłacalność tego interesy). W praktyce – płaca minimalna zostawała podnoszona wiele razy i zawsze większość osób która ją pobierała dostawała podwyżkę zamiast wypowiedzenia.
#wolnyrynek #antykapitalizm #lewica #ekonomia #socjalizm #hayek