Miry, co tu się wyrabia, to ja nawet nie.
Jako bezdzietna lambadziara i jednocześnie Janusz biznesu skusiłam się na jedyne #500plus, na jakie póki co mogę liczyć, czyli 500 zl za założenie kraty kredytowej w citi banku.
Od 20 grudnia, czyli momentu wypełnienia wniosku, czekam z różnymi zakupami na tę cholerną kartę, żeby szybko na niej zrobić wymagany obrót i dostać moje 5 stow. Święta, Nowy rok, 3 króli, wiadomo, wszystko sie przedłuża do granic możliwości. W koncu dzisiaj jest i ona. Upragniona, wyczekana karta (。◕‿‿◕。)
Szybko ją aktywowalam, wszystko poszlo gładko i juz zacieram ręce… ale w piśmie, które było dołączone do karty było napisane, żeby pierwszą transakcję zrobić na pin. Myślę sobie, nie ma szans, nie chce mi sie iść do sklepu, zimno, ciemno, wieje.
Idę. Oczywiście kupiłam fajki, które rzucam od sylwestra. Daję kartę milemu panu sprzedawcy, a on mi mówi, ze pin zablokowany. Kilkukrotne próby nie przyniosły efektu. Dzwonię więc na infolinię, a tam kolejny mily pan mowi, żebym spróbowała nią zapłacić w innym sklepie, ale pewnie karta jest USZKODZONA, więc trzeba będzie zamówić nową = kolejne dni czekania.
(╯°□°)╯︵ ┻━┻
I tak oto jestem bez karty, wściekła, jak osa z paczką fajek, których wcale nie chcę. Nie tak sobie wyobrażałam 2k20
#januszebiznesu #gownowpis