Mirki, wpadłem na ciekawy pomysł.
Ostatnio zajmuję się fotowoltaiką. Od kilku lat jestem elektrykiem. Moim zdaniem fotowoltaika to spoko sprawa, tak samo jak inne źródła energii, które nie zużywają paliw kopalnych.
Obecnie największym problemem w budowie mikroinstalacji jest sieć energetyczna. Połączenie naszej domowej elektrowni z siecią jakiegoś PGE czy innych instytucji dostarczających nam energię stwarza sporo problemów. Dodatkowo dostajemy tylko 80% pieniążków za energię którą wyprodukowaliśmy. Jakoś energii w sieci także jest coraz gorsza, co zmniejsza żywotność naszych urządzeń. Do tego bezpieczeństwo stałej dostawy prądu jest coraz mniejsze. Ceny energii także ciągle rosną w górę.
Gdyby tak uniezależnić się od PGE? (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)
Na przykładzie wioski w której mieszkam:
Mamy tutaj około 85 gospodarstw domowych.
Zużycie prądu jest na poziomie 0,3/ 04 MW w porywach w zimie pewnie trzeba zakładać, że może być potrzebne pół megawata. Czuli tyle co nieduży wiatrak albo mała biogazownia.
Wioska jest mała i prawie wszystkie budynki znajdują się przy jednej ulicy. Najdalej oddalone od siebie domki to raptem 1,5 km. Nie ma tutaj żadnego zakładu, który zużywa jakieś znaczne ilości prądu. Mamy tu jedno z najbardziej nasłonecznionych obszarów w Polsce.
Powiedzmy, że z pośród tych 85 gospodarstw znajduję 40 takich które chciały by podpisać umowę. 10 z pośród tych 40 chciało by zainwestować w pomysł. Budujemy więc swoją (zupełnie niezależną od sieci PGE), sieć niskiego napięcia. Do tego jeszcze budujemy mikroelektrownie która zapewniała by produkcję energii w nocy. Dla bezpieczeństwa jeszcze generator albo pakiet akumulatorów. Energia dla ludzi korzystających z tej sieci była by w pełni wytwarzana i dostarczana w obrębie jednej wioski. Tak aby zredukować do minimum koszty przesyłu i wyeliminować konieczność przesyłu średniego napięcia. Koszty produkcji energi oraz utrzymania sieci były by dla wszystkich jawne i oparte na prostych z góry ustalonych warunkach. Cena jaką gospodarstwo dostawało by za produkcję prądu była by uzależniona od opłat gospodarstw które korzystają z tej sieci, jednak nie produkują prądu samemu. Opłata była by stała na cały czas trwania umowy. Z tych pieniędzy firma płaciła by za produkcje prądu w tych 10-ciu gospodarstwach, które zainwestowały w fotowoltanike jak również wykorzystywane były by do utrzymania sieci oraz inwestycje w inne źródła energii odnawialnej. Tak aby koszty wyprodukowania ciągle malały.
Co zyskujemy:
-Tańszy prąd bez obawy o podwyżki
-całkowita niezależność od elektrowni
-gwarancja braku przerw w dostawie prądu
-szybki serwis
-brak wpływu mikroinstalacji na jakość energii od PGE
-lepsza jakość energii
-możliwość wpływania na rozwój i działania spółki, która dostarcza energię do Naszego gospodarstwa domowego
-jasne zasady, 100% kaski za wyprodukowany prąd
-całkowicie czysta energia, bez transformatorów, bez opłat przesyłowych, oparta na lokalnej infrastrukturze.
Co o tym myślicie?
Jedyny mankament do taki, że nie można było by wtedy ubiegać się o dotacje z programu „Mój prąd” czyli zwrot 5000zł. Jednak wnioski będą przyjmowane już tylko do 18 grudnia więc już sporo osób i tak nie zdąży. VAT na termomodernizację można było by spokojnie odpisać przy wypełnianiu PITu na koniec roku.
Co do samej sieci: nie było by to nic skomplikowanego, całość oparta na niskim napięciu. Dużo mniejsze straty przesyłowe z powodu rozproszenia mikroinstalacji po całych niewielkim obszarze dla którego produkujemy energię. Jeśli chodzi o noc to można było by postawić kilka małych wiatraków albo biogazownię gdzie od razu można było by utylizować niektóre odpady (Np, skoszona trawa albo jakieś odpady rolnicze). Dla bezpieczeństwa ludziom którzy mili by panele i produkowali sporo więcej energi niż sami potrzebują dorobiło by się awaryjne zasilanie w postaci generatorów spalinowych.
Ciekaw jestem tylko czy przy obecnym systemie prawnym, można w ogóle coś takiego zrobić.
#fotowoltaika #prad #elektryka #biznes #rozdajo #polska #oze