Już daję sobie na razie spokój z tagiem ukraina, ale co wam powiem, to wam powiem. Miałem pewien projekt, który chciałem rozwijać na zachodniej Ukrainie, ale wiecie co? Po reakcji zarówno ukraińskich władz jak i znacznej części ukraińskiego społeczeństwa (nauczyłem się ukraińskiego) na ich rakietę, zupełnie odechciało mi się. Wielcy Ukraińcy zawsze nieomylni i zawsze co to złego to nie oni, mimo, że złapani na gorącym. Jak z kimś takim prowadzić interesy? Jak Unia Europejska (+strefa Schengen i UK) szerokie nigdy nie spotkałem się z takim przekonaniem o swojej nieomylności i z taką dumą/ego na taką skalę. Tam na Ukrainie leży potencjalne złoto (dla zuchwałych), ale za jaką cenę? Ciągłego użerania się, ciągłemu patrzeniu partnerom na rękę, może jeszcze na dokładkę modleniu się by partner nie miał napadu gniewu bo jakaś drobna rzecz nie po jego myśli i nie rozwalił biznesu? Sorry, to już wolę może z mniejszym procentem zysku, ale z drugiej strony bardziej gwarantowanym i przede wszystkim spokojniejszym wchodzić w jakieś konkretniejsze współprace na południu (Austria, Czechy, Słowacja), zachodzie, czy północy Europy. A Ukrainiec? Spoko, niech sobie będzie do prostych prac fizycznych, ale żadne kolaboracje i nawet żadne menedżerskie stanowisko, bo to dopiero pewnie by mu woda sodowa uderzyła do głowy. Przykro mi, byłem otwarty na coś więcej, ale po tylu jaskółkach na niebie przeczucie podpowiada mi, że mógłby to być błąd, a nie zamierzam nigdy uciszać swojego przeczucia.
#ukraina #europa #biznes #inwestycje