Jakby przedsiębiorcy się skrzyknęli i od poniedziałku ogłosili otwarcie knajp, klubów i restauracji to rząd by się zesrał, a nie kary egzekwował. Kolejne sądy ogłaszałyby, jak dla tego fryzjera, że kary nie mają podstawy prawnej, a Mati by mógł coś tam tylko przebąkiwać na konferencjach prasowych. To nie tylko kwestia państwa z kartonu, ale też mentalności Polaków robaków.
#koronawirus #gastronomia #takaprawda #ekonomia #gospodarka