Gdzieś na początku pandemii oświadczałem każdemu kto chciał słuchać, że pandemia potrwa przynajmniej rok i to przy dobrych wiatrach. Wniosek płynął z tempa rozwoju epidemii i przewidywanym końcem prac nad szczepionką. Spotykało to się najczęściej z atakiem w stanie bezrozumnego oszołomienia i hasłami typu „koronaświrus”.
Teraz wszystko wskazuje na to, że to potrwa jeszcze kolejny rok i to również – przy dobrych wiatrach. Bo tempo szczepień jest marne, a szansy na zwiększenie nie widać. Polska jest na szarym końcu klientów po szczepionkę, co też poniekąd trochę zawdzięczamy wspaniałym służbom dyplomatycznym PiS i totalnej rozwałki reputacji Polski na arenie międzynarodowej.
Wiele wskazuje na to, że niektóre z kolejnych mutacji są groźniejsze i módlcie się aby nie okazało się, że jakaś stanie się odporna na szczepionki. Bo jak się tak stanie to cały cyrk zatoczy w zasadzie koło. Tak, nowa szczepionka będzie szybciej, ale badań, testów itd się nie uniknie.
Jedyny optymistyczny akcent jest taki, że jak się zrobi ciepło to ta fala powinna minąć (o ile to będzie działało tak samo jak w zeszłym roku) i na jakieś 2 lub 3 miesiące będziemy mieli covidową odwilż.
Najbardziej pesymistyczna rzecz to, że gospodarka niedługo zacznie się walić, co już trochę widać, ale jeszcze jest ten etap gdzie mimo wszystko można drenować rezerwy i oszczędności. Obniżenie stóp przez NBP podziałało, ale to jak gaszenie ogniska podmokłym drewnem – w końcu się osuszy i zajmie ogniem, znacznie większym niż wcześniej.
Jakie wnioski? No cóż, wiele branż i osób ma zwyczajnie przejebane. Być może 2023 rok to już będą nie tyle protesty co zamieszki na ulicach. Różowo nie będzie.
Pora na CS-a.
#koronawirus #przyszlosc #szczepionka #ekonomia #gospodarka #takbedzie