Dziś wielki dzień i historyczna tymczasowa obniżka ceny paliwa, a przy tym kolejny pokaz kreatywności, który polega na tym na tym aby pokazać, że się obniża podatki nie obniżając ich wcale lub obniżając nie tak bardzo jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka!
Na czym polega cały myk i dlaczego obniżka nie spowoduje spadku kosztów transportu ludzi, świeżych bułek, wędlin, itd.?
Tymczasowa obniżka, która miała miejsce dziś nie dotyczy jak ta tymczasowa obniżka z grudnia akcyzy, a jedynie podatku VAT. Z punktu widzenia konsumenta (osoby prywatnej) cena paliwa spadła więc o ok. 70-75 groszy więc będzie wyglądać to dobrze w prorządowej propagandzie oraz w lutowym koszyku inflacyjnym (cena paliwa i tak w lutym będzie wyższa r/r, ale tylko o kilka %, a nie 25-30% jakby to było przed obniżką).
Z punktu widzenia przedsiębiorcy obniżki nie ma albo wynosi ona jedynie ok. 30-35 groszy.
Przedsiębiorcy, którzy używają samochodów jedynie do celów firmowych obniżki nie mają żadnej (dla nich vat jest neutralny). Przedsiębiorcy, którzy prowadzą działalność gospodarczą i samochodu używają również prywatnie na obniżce zyska tylko ok. 30-35 groszy (czyli ponad połowę mniej). Wszystko za sprawą tego, że VAT w przypadku wydatków na paliwo nie jest u nich podatkiem neutralnym, a odliczają go jedynie w połowie (pozostała połowa wraz z kwotą netto pomnożone przez 0,75% zmniejszają koszty uzyskania przychodu).
Każda obniżka podatków jest dobra, ale mam wrażenie że celem tej jest jedynie ostudzenie niezadowolenia elektoratu, pokazanie, że rządzący chcą dobra Polaków – jakby już mało naszych dóbr zabrali ( ͡° ͜ʖ ͡°) oraz wpłynięcie na wskaźnik inflacji w lutym, który z pewnością będzie piorunujący. Będzie można przy tym skierować złość elektoratu na niektórych przedsiębiorców – patrzcie za każdym razem gdy my obniżamy podatki, oni podnoszą ceny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#gospodarka #ekonomia #pieniadze #ksiegowosc #nowylad