Byłem dzisiaj na rozmowie, w skrócie praca biurowa z wymaganym hiszpańskim.
Gadamy gadamy wszystko spoko jakieś typowe pytanie o pierdoły i opowiadanie na czym praca polega, no i nagle Janusz pyta o zarobki, to powiedziałem, że myślę, że 3500 byłoby stawką odpowiednią (normalnie za taką pracę walnąłbym pewnie coś w przedziale 4500-5000, ale, że pandemia i zależy mi, żeby coś znaleźć, to mocno zaniżyłem). No i w tym momencie oczy Janusza zaświeciły się na czerwono i wyglądały jakby chciały spierdolić z oczodołów, żeby mnie zajebać. Coś tam parsknął, że co ja myślę, że oni są organizacją charytatywną czy co i to zdecydowanie za dużo i że on może maksymalnie zaproponować 2400 XDDDD. Ja zapytałem, czy on tak na poważnie, a on że tak i że to przecież odpowiednia stawka za to stanowisko XD. Wkurwiłem się i powiedziałem, że w takim razie dziękuje bo nie mam zamiaru pracować u takich zajebanych złodziei, wstałem jebłem drzwiami i wyszedłem.
I jak w tym kraju ma być normalnie skoro taka patola żyje i ma się dobrze, przecież takich skurwysynów to się powinno utylizować albo gorzej.
Jak ma być normalnie, jeśli osoba znająca dwa języki (angielski również) dostaje propozycje gorszych stawek niż osoba na kasie, produkcji czy magazynie. I nie chce tutaj nikogo w żadnym wypadku obrazić ale taką pracę tak na prawdę wykonywać mogłaby nawet osoba bez skończonej podstawówki. Chyba nie warto było tracić czas na naukę i lepiej wrócić na stare śmieci do januszexu.
#bezrobocie #pracbaza #januszebiznesu #januszalfa