Ponieważ sporo osób się tu oburza słowami Dworczyka o pomocy dla ukraińskich kobiet i dzieci, to chciałbym wszystkim oburzonym uświadomić skalę zjawiska, bo już niektórzy się burzą, że trzeba te pieniądze dać na pielęgniarki albo oddłużenie szpitali XD
Rusza fundusz imienia błogosławionego Klemensa Szeptyckiego, mający na celu pomoc ukraińskim sierotom wojennym i kobietom uwolnionym z niewoli – poinformował w środę w Kijowie szef KPRM Michał Dworczyk. Dodał, że każde dziecko objęte tym programem będzie miesięcznie otrzymywało około 5 tys. hrywien (ok. 630 złotych).
W ciągu roku możemy takie zapomogi przyznać do 1600 dzieci.
Na działalność funduszu Klemensa Szeptyckiego polskie władze przeznaczyły około 8 mln zł.
Osiem milionów polskich złotych (zwanych również żetonami z orzełkiem) to nie są żadne pieniądze z punktu widzenia budżetu państwa, dosłownie żadne. Porównajmy sobie:
Nachodzą trudne czasy dla szpitali powiatowych – alarmują ich zarządcy. (…)Trudności ma między innymi szpital w Busku-Zdroju (woj. świętokrzyskie), który miesięcznie zadłuża się na blisko półtora miliona złotych
Niedzielski: rząd przyjął projekt ustawy dającej podwyżki w służbie zdrowia od 632 zł do 2009 zł. Koszt 7 mld zł
A z innej beczki:
Prawiećwierć miliarda złotych wyniosły skumulowane straty Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) od chwili jej powstania – poinformował w środę branżowy serwis pasażer.com
Bruksela ściągnęła całą karę za Turów z funduszy dla Polski. Komisja Europejska potrąciła już 179,5 mln euro (ok. 822 mln zł) z funduszy dla Polski
Ok, ktoś powie, że mieć osiem milionów a nie mieć osiem milionów, to już razem szesnaście, więc lepiej dać na biedne dzieci w Polsce niż na Tatianę i małego Saszkę. Niby tak, ale nie do końca.
Prawie każde państwo, a już na pewno każde bogatsze państwo (tak, Polska jest bogatym państwem w skali świata) jest zaangażowane w pomoc humanitarną i rozwojową na całym szerokim świecie. To zwyczajny element polityki zagranicznej, a ta niestety kosztuje jak każda polityka.
Kontrola NIK dotyczyła realizacji zadań w zakresie udzielania pomocy humanitarnej poza granicami Polski w latach 2017-2019. (…) W kontrolowanym okresie na pomoc ze środków budżetu państwa przeznaczono łącznie 380,8 mln zł
A to tylko pomoc humanitarna, jest jeszcze pomoc rozwojowa. Wiecie, gdzie Polska się z nią między innymi angażuje? Np. w Tanzanii:
W 2019 roku w Tanzanii zostało zrealizowanych 10 projektów pomocowych, w tym pięć przez polskie organizacje pozarządowe oraz pięć przez Ambasadę RP w Dar es Salaam. Dzięki projektom polskich NGOs finansowanym z Polskiej pomocy wsparto rozwój sektora mleczarskiego w regionie Kilimandżaro, rozwój sektora uprawy i przetwórstwa orzechów nerkowca w dystrykcie Mkuranga; wyremontowano i doposażono ośrodki weterynaryjne Livestock Training Agency w Tengeru i Sokoine Agriculture University w Morogoro (w tym stworzono pierwsze laboratorium na potrzeby badań weterynaryjnych).
A wiecie ile to kosztowało?
Łącznie ODA [Official Development Assistance] na rzecz Tanzanii w 2019 roku wyniosła 39 052 289 PLN
Dziwnym trafem mleczarze i weterynarze spod Kilimandżaro jakoś nie budzą emocji.
Nie bronię pisowskiej polityki, uważam, że finansowe wsparcie udzielane Ukraińcom jest potrzebne, ale wymaga co najmniej korekty, a na pewno lepszej komunikacji ze społeczeństwem i kontroli. Ale jak już się oburzacie, że jakieś dziecko, które straciło rodziców dostanie od was sześć stówek, to uwierzcie mi, nie z tego powodu rośnie cena masła a pielęgniarki wyjeżdżają do Norwegii.
#ukraina #polska #wojna #ekonomia #gospodarka