Chyba jebnę ze śmiechu jak o tym cały czas myślę. Szef kupił sobie nowe Q3 RS – spoko, widać że firma się buja do przodu. Przez pewien czas było niemalże jak w normalnej firmie z zachodu i nagle coś się zaczęło psuć. I teraz to: firmowy samochód ulega uszkodzeniu i wycena naprawy to 7-10tys złotych. Wtedy wchodzi na biało szefu, który oczekuje że ja bądź inny z pracowników do spraw służbowych etc. Będziemy używać swoich prywatnych aut, bez żadnej amortyzacji, umowy czy dobrej stawki paliwowej. XD
Ogólnie cudowna była mina przełożonej jak przyszła z pytaniem o moje auto i usłyszała dosłownie: „Przepraszam, ale ktoś chyba za bardzo odkleił się od rzeczywistości. Żarty sobie robicie, żebym ja jako pracownik oddawał swoje prywatne rzeczy do użytku firmy, bo ta nie chcę ponosić kosztów? Inaczej mówiąc nie potraficie zapewnić narzędzi pracy i wymagacie aby teraz pracownik sam sobie je zorganizował, obsługiwał, opłacał i serwisował?”. Skwitowała to krótkim: „Aha czyli nie?”.
Widać, że obecny pracodawca skutecznie przekształca się w januszex. XD Czas po nowym roku szybko spierdalać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#januszebiznesu #pracbaza