Pisze to ze względu na ogarniającą mnie złość. Jestem przedstawicielem drugiego pokolenia emigrantów do Niemiec. W takim sensie, ze czuje się obecnie jak moi Niemieccy koledzy. Nie ma tak, ze samo wychowanie się w Niemczech daje Ci jakieś prawo do dużych zarobków ale jednak bardzo to ułatwia. Obecnie nie stać nas na życie jakie mieli nasi rodzice, tak samo jak moi koledzy i koleżanki z pracy. Poważnie, większość jest tutaj wściekła na system który zbudowali ich rodzice. Już doskonale o tym wiemy, ze nie będzie nas stać na zwiedzanie świata na emeryturze bo najprawdopodobniej będziemy spłacać wtedy kredyt za dom jeżeli w ogóle się na to zdecydujemy a nie jak większość – wynajem dozgonny. Z jednej strony nikt się tym nie przejmuje, bo mało kto martwi się tutaj o spadek i to co zostawi dzieciom, ważniejsza jest miłość i rzeczy lub uczucia dostępne za życia. Przeciętny młody Niemiec jest obecnie bardzo wlurwiony ze nie może w wieku 22 lat wziąć świeżego Audi lub BMW z salonu bo jest po prostu za drogie, co kiedyś nie było problemem. Na ten moment biorą Ople i się cieszą ze nie musza jeździć starym (2016r.) Polo. Najgorzej wyglada sytuacja z nieruchomościami. Tutaj płot albo wręcz mur jest nie do przeskoczenia. Młodzi ludzie w moim wieku (28) już wiedza i podejmują decyzje o wiecznym wynajmowaniu mieszkania. Jeżeli nie zarabiasz tych 5-6k€ miesięcznie, to nie masz co liczyć na finansowanie tego przez bank. Obecnie bardzo ciężko jest wyciągnąć 3k€ przeciętnemu, młodemu pracownikowi z papierami. Zdaje sobie sprawę, ze w Polsce to bardzo dużo pieniędzy ale na tutejsze realia to jest naprawdę brak spełnienia marzeń mimo, ze te pieniądze stanowczo wystarczają na życie na poziomie „jem co chce, zwiedzam co chce, wakacje 2 razy w roku i jeszcze na święta zostaje grubo”. Może się rozpisałem ale zapraszam do dyskusji.
#emigracja #niemcy #zycie #pieniadze #ekonomia