Moja różowa w czwartek zaczęła prace w pewnej firmie na stanowisku administracyjno-marketingowym. Chciała dostać 4k na zleceniu(ma mniej niż 26 lat więc pracodawca nie płaci za nią PITu), ale ostatecznie zgodziła się na 3500zł, bo sytuacja na rynku nie jest kolorowa.
W pierwszy dzień okazało się, że w jej miejscu pracy jest 15 stopni. Zgłosiła to wyżej i do tej pory nic się nie zmieniło, a jedynie dowiedziała się, żeby się ciepło ubrała. Po 5 dniach pracy dostała w końcu do podpisania umowę i bez żadnych konsultacji z nią wpisali 19zł/h (xD) i praca w godzinach 7:30-16:00 (???), a do tego jako date rozpoczęcia wstawili poniedziałek w tym tygodniu, czyli nie chcą jej zapłacić za pierwsze dwa dni.
Jutro ma to popisać, co osobiście jej odrazam, bo pieprzyć taki januszex. Samej jej też już odechciało się jej tam pracować, jeśli tak wygląda w tej firmie szacunek do pracownika. Szef to burak i kompletny dusigrosz, który już na rozmowie o prace narzekał na pracowników, którzy wychodzą z pracy równo po 8 godzinach jakby im zadzwonił budzik xD Powiedzcie mi, jak to rozegrać, albo czym postraszyć, ewentualnie co zrobić, żeby zapłacili jej za te 5 dni pracy w momencie kiedy jutro powie, że nie podpisuje umowy?
W firmie jest jedyną osobą w tym wieku. Reszta to 50-letnie konie, które posłusznie robią nadgodziny za dziękuje xD
#pracbaza #praca #januszebiznesu